sobota, 15 października 2016

Recenzja "Shuumatsu no Izetta" - odc. 1

         Na wstępie zaznaczę, że tekst zawiera spoilery z 1. odcinka “Shuumetsu no Izetta”, jeśli więc  jeszcze go nie obejrzeliście i nie chcecie sobie psuć zabawy, wróćcie tu po skończeniu seansu :-)

         Akcja anime “Shuumetsu no Izetta” rozgrywa się w 1939 roku. Na świecie panuje obecnie wojna. Tytuł opowiada o losach księżniczki małego kraju o nazwie Elystadt. Orfiné, bo o niej mowa, próbuje uratować swój dom przed zniszczeniem przez agresora – Germanię. W tym celu udaje się na negocjacje z potencjalnymi sojusznikami. 
         Już podczas podróży pociągiem bohaterka napotyka problemy. Germańscy żołnierze, mający rozkaz przeszukania pociągu, odnajdują księżniczkę i jej towarzyszy. Po ucieczce Elystadtczyków na dach dochodzi do krótkiej wymiany ognia, po czym zbiegają oni do wagonu służącego jako magazyn. Tam bohaterowie znajdują swego rodzaju trumnę, w której transportowana jest jakaś dziewczyna.

         Żołnierze w końcu ich znaleźli, lecz księżniczce udaje się zbiec. Nie obyło się jednak bez strat. Jeden z kompanów Finé został, niestety, postrzelony i zmarł.
Bohaterka ostatecznie dociera na spotkanie, które nie poszło po jej myśli. Przedstawiciel Brytanii odmówił pomocy Elystadtowi. Dodatkowo księżniczka została złapana przez germańskich żołnierzy.
Sytuacja na froncie, jak się okazało, nie przebiegała zbyt pomyślnie dla Elystadtczyków. Finé była transportowana samolotem. Wraz z nią na pokładzie znalazł się tajemniczy sarkofag. Gdy nie w pełni przytomna, czerwonowłosa dziewczyna dostrzegła, kto jest zakładnikiem Germanów, przebudziła się ze snu. Była to przyjaciółka z dzieciństwa Finé - Izetta, która stała się potężną czarownicą. Zniszczyła ona samolot, ratując tym samym  księżniczkę z opresji.



         Pierwszy odcinek “Shuumetsu no Izetta” uważam za udany. Jest to nietypowa mieszanka lekko zmodyfikowanej historii naszego świata, która, mimo zmienionych nazw państw, jest nam dobrze znana chociażby z lekcji historii, ze szczyptą magii. W wypadku tak niestandardowych produkcji ciężko powiedzieć, czy seria do końca utrzyma wysoki poziom pierwszego odcinka, lecz w Japonii powstało już wiele produkcji, na swój sposób, specyficznych, które zyskały dużą popularność. Martwi mnie także mała liczba epizodów (będzie ich 12), gdyż w tak krótkim czasie ciężko nawiązać więź z postaciami i tym samym się do nich przywiązać. Mimo to pokładam w serii duże nadzieje, gdyż, moim zdaniem, historia wydaje się być interesująca.
Urzekła mnie także szata graficzna “Izetty”. Postacie wyglądają na dopracowane. Szczegółowe animacje potrafią przyprawić o dech w piersiach.
Muzyka z anime również przypadła mi do gustu. Żaden z utworów nie zapadł mi głęboko w pamięć, lecz były one na stosunkowo wysokim poziomie. Warto tu także wspomnieć piękny ending, który może wpaść w ucho.

         Podsumowując, uważam, że seria “Shuumetsu no Izetta” ma potencjał ku temu, by stać się jednym z lepszych anime sezonu. Oglądanie pierwszego odcinka sprawiło mi sporo radości. Nie mogę się doczekać, by podzielić się z Wami wrażeniami z drugiego epizodu przygód Finé i Izetty.
A czy wam spodobał się pierwszy odcinek tego anime? Czekam na wasze komentarze
:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz